Umiłowani Bracia i Siostry!
„Syn Człowieczy przyjdzie”. Paruzja, czyli powtórne przyjście Jezusa, to pierwszy adwentowy temat. Słowo „adwent” pochodzi od łacińskiego advenire – przyjść. Dwa tysiące lat temu Jezus, Syn Boży, przyszedł na świat. To było Jego pierwsze przyjście, pierwszy adventus. Teraz czekamy na Jego powtórne przyjście, które będzie definitywną intronizacją Króla wszechświata. Ewangelia zwraca uwagę, że to powtórne przyjście Pana będzie dla sporej liczby osób czymś zaskakującym. Tak jak potop był zaskoczeniem w czasach Noego. Jedynym przygotowanym okazał się Noe, człowiek traktujący na serio Boga i nieoglądający się na to, co myślą inni. Reszta była pogrążona w grzechu, zbyt mocno zajęta sobą, aby przejmować się Bogiem czy śmiercią. Ojcowie Kościoła widzieli w arce Noego obraz Kościoła, narzędzie Bożego miłosierdzia i zbawienia.
Dlatego na początku Adwentu usłyszmy wezwanie do czuwania. Czuwanie jest przeciwieństwem uśpienia. Chodzi o to, aby oczekiwać Boga. By nasze życie było nieustannym wychodzeniem Mu naprzeciw. Przez modlitwę, spowiedź, Eucharystię, służbę bliźniemu, świadectwo. Zadaniem chrześcijan jest budowanie razem z Chrystusem Kościoła, czyli arki ratującej przed powodzią grzechu i niewiary. Świat żyje pogrążony we śnie. Lekceważy ostrzeżenia. „Jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali”. Świat jest zajęty sobą, dąży do czysto ziemskich celów, do „małego” szczęścia tu i teraz. Przejmuje się najwyżej wizją katastrofy ekologicznej. Chrześcijanie sprawy doczesne próbują podporządkować i uporządkować z myślą o oczekiwaniu Boga. Zadaniem Kościoła jest budzić ludzi ze snu. Ostrzegać przed katastrofą o wiele poważniejszą, niż ta ekologiczna. Bo mającą konsekwencje wieczne.
Tak czynił święty Paweł Apostoł, gdy napominał Rzymian: „teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu (…) przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (por. Rz 13, 11-14). Apostoł zachęca i nas do duchowej aktywności, do porzucenia stanu duchowej apatii. Wzywa do współdziałania z Chrystusem. Gotowość, aby przyjąć Jego słowo, powinna być naszą pierwszorzędną i najpilniejszą potrzebą. Każdy z nas odczuwa różnorodne potrzeby – chęć posiadania lub doświadczenia czegoś. Osoba głodna swoją podstawową potrzebę będzie utożsamiać z pokarmem. Osoba spragniona, za podstawową potrzebę uzna dostarczenie do organizmu wody. Człowiek chory będzie upatrywał swe szczęście w potrzebie odzyskania zdrowia fizycznego poprzez poddanie się konkretnemu zabiegowi medycznemu czy przyjęcie leku. Są to jednak potrzeby czysto cielesne i doczesne. O wiele ważniejsze są jednak nasze potrzeby duchowe i umiejętność ich zaspokajania.
Wraz z pierwszą Niedzielą Adwentu rozpoczynamy nowy rok liturgiczny pod hasłem: „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. We wspólnocie Kościoła wszyscy jesteśmy wezwani, aby Chrystusa ciągle poznawać, kochać i naśladować. Wielu z nas może pomyśleć: znam Jezusa, bo przecież jestem praktykującym katolikiem, modlę się, chodzę co tydzień do kościoła, posyłam dzieci na katechezę, obchodzę święta kościelne, itd. Ale czy z równą pewnością możesz powiedzieć, że znasz Jezusa, bo twoja modlitwa jest szczerą rozmową serca i umysłu z Bogiem, bo cotygodniowe spotkanie z żywym Panem podczas Eucharystii jest jak długo wyczekiwane spotkanie z najlepszym przyjacielem, z ukochaną osobą i co ważniejsze – robisz wszystko, by to spotkanie było w pełni udane, więc starasz się być w stanie łaski uświecającej i godnie przyjąć Chrystusa do serca? Czy katechizacja dzieci i młodzieży jest dla ciebie tak samo ważna jak nauka języków obcych czy rozwój pasji sportowych młodego człowieka? Na ile obchodzenie świąt kościelnych kojarzy się z przygotowaniami zewnętrznymi (wieniec adwentowy, choinka, szopka, prezenty), a na ile z przygotowaniami naszego stęsknionego i otwartego na Boże działanie serca poprzez ćwiczenia duchowe, lekturę Pisma świętego, ufną modlitwę, wypełnianie uczynków miłosierdzia względem duszy i ciała? „Odrzućmy uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!” – woła dziś z mocą święty Paweł. To trwanie w przyjaźni z Chrystusem, troska o coraz głębszą relację z Tym, który jest Światłością świata, stanowi właściwą ścieżkę, którą winniśmy podążać nie tylko w Adwencie, ale każdego dnia naszej ziemskiej pielgrzymki. Nie ciemność, nie grzech, nie „rozpusta i wyuzdanie”, a światłość, dobre uczynki, pokora i zaufanie pokładane w samym Bogu. Tylko ubranie „zbroi światła”, a więc zawierzenie Chrystusowi i Jego słowu, może nas ustrzec przed grzechem i jego skutkami.
U progu nowego roku liturgicznego potrzeba nam na nowo zweryfikować hierarchię naszych potrzeb. Nie bójmy się poszukać odpowiedzi na pytania: Jakie są moje najważniejsze potrzeby? Co stanowi mój największy skarb i jaką ścieżką dążę, by go odnaleźć? To prawda, że odpowiedź na wspomniane pytania wymaga odwagi i szczerości; za to może stać się początkiem prawdziwej życiowej przemiany, do której nawołuje dzisiejsze słowo: „przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało”.
Pan Bóg obdarzył każdego z nas wolną wolą. Możliwość dokonywania wyborów w codziennym życiu, możliwość wyboru metod i form realizacji planów i postanowień, to wielki dar, którym Bóg daje dowód swej miłości i zaufania do każdego z nas. Nie przymusza, nie narzuca swej woli, daje drogowskazy. Ale wybór pozostawia samemu człowiekowi. Podobnie jak rodzic, który chce nauczyć swoje dzieci samodzielności i pozwala na to, by popełniały w swym życiu błędy, czuwając tuż obok swego dziecka, tak i Bóg, jako najbardziej wyrozumiały Ojciec, dopuszcza, by człowiek pobłądził, ale równocześnie zawsze czeka z otwartymi ramionami, by do Niego wrócił. Potrzeba nam na nowo dostrzec te otwarte ramiona Ojca, który nie potępia, lecz zawsze przebacza. Trzeba obudzić w sobie pragnienie przylgnięcia do Boga poprzez lepsze poznanie i zjednoczenie z Jego Synem. Zwrócenie się ku Chrystusowi oznacza jednak konieczność odrzucenia grzesznych przyzwyczajeń: egoizmu i pychy, nieczystości, gniewu, chciwości i lenistwa, i tego wszystkiego, co oddala nas od Bożej miłości.
Pierwszorzędnym zadaniem każdego z nas powinno być bezwarunkowe przylgnięcie do Chrystusa, jako naszego Pana i Zbawiciela. Owo przylgnięcie nie jest jednak możliwe bez wiary budowanej na mocnych fundamentach, czyli na słowie Bożym i sakramentach. Rozpalanie na nowo w duszach ochrzczonych świadomości bycia żywym Kościołem katolickim – przez mocną wiarę i niezachwianą ufność w stałą asystencję Ducha Świętego – to ważne zadanie, stające zarówno przed duchownymi jak i świeckimi. Wszyscy tworzymy jeden Kościół Chrystusowy, jesteśmy wspólnie za niego odpowiedzialni – za jego czytelne świadectwo, wzrost, rozwój i piękno. Wiara w Kościół Chrystusowy jest wiarą całego Kościoła, jest wiarą naszą, w której razem powinniśmy się wspierać podążając ku zbawieniu. Kościół rodzi się i żyje w nas, kiedy dajemy Panu wolny dostęp do naszych serc, kiedy w bliźnim dostrzegamy Chrystusa. Potrzebujemy siebie nawzajem w pielgrzymce wiary. Tylko we wspólnocie jesteśmy Kościołem Pana. Dlatego cieszymy się z prac synodalnych, które od przeszło roku są prowadzone w naszej diecezji. Cenimy synodalny głos Diecezjan, ich duchowe wyczucie, odpowiedzialność i troskę o Kościół. Wielką radością napełnia nas każda nowa inicjatywa, podejmowana w parafiach a realizowana przy udziale wiernych świeckich. Kościół winien być żywy. Nasza wiara winna być żywa – rodząc się w nas, winna służyć innym. Nasza miłość powinna być bezinteresowna a nadzieja nigdy nie gasnąć. Pomnożenie wiary, nadziei a nade wszystko miłości w każdym z członków Kościoła, będzie owocowało rozwojem całego organizmu – Kościoła Chrystusowego i jego zbawczej misji.
Umiłowani Siostry i Bracia, zapraszając Was wszystkich, i każdego z osobna do chwili refleksji nad hierarchią swoich osobistych, życiowych potrzeb, pragnę z całą mocą podkreślić, że tylko wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii głoszonej w Kościele, jest właściwą drogą, którą winniśmy wspólnie i radośnie podążać, aby zaspokoić nasze duchowe pragnienia i głody. „Idźmy więc z radością na spotkanie Pana” (por. Ps 122(121)), jak przynagla nas dzisiejszy refren psalmu responsoryjnego. I choć może czasem trudno o radość wobec trudności i zagrożeń, to jednak nie wolno się zniechęcać ani poddawać. Jezus wciąż czeka, byśmy właśnie Jemu powierzyli każdy, najmniejszy nawet trud. Chrystus czeka z wyciągniętą dłonią i zaprasza nas do całkowitego zawierzenia, bo wie, że tylko wtedy uda nam się zaspokoić najważniejszą z potrzeb – potrzebę życia wiecznego.
W radosnym oczekiwaniu na przyjście Pana niech nas wspiera Niepokalana Matka Kościoła, która nam w wierze przewodzi. Jej macierzyńskiej opiece polecam adwentowy wysiłek duszpasterzy i katechetów oraz codzienne prostowanie ścieżek w naszych sercach, domach i wspólnotach.
Z pasterskim błogosławieństwem
+ Jan Wątroba
Biskup Rzeszowski